Bezpieczna metoda testowania ryzykownych aplikacji
Przeprowadzanie testów nowych aplikacji i programów wiąże się zawsze z pewnym ryzykiem. Przedstawiamy pomysł na obejście tego problemu.
Prawdopodobnie wszyscy doświadczeni programiści – a zwłaszcza elektronicy, piszący programy na potrzeby konstruowanych przez siebie urządzeń – znają niepokój towarzyszący pierwszemu uruchomieniu nowego projektu. Bez względu na wiedzę i liczbę zrealizowanych wcześniej konstrukcji, istnieje bowiem ryzyko zwyczajnej pomyłki. W skrajnych przypadkach błędy mogą doprowadzić do uszkodzenia danych na dysku twardym, a nawet samego osprzętu komputera wykorzystywanego do testów, a to naraża eksperymentatora na wysokie koszty napraw lub zakupu nowego sprzętu i brzemienną w skutkach utratę cennych plików. Czy istnieje sposób na przeprowadzanie testów w takich warunkach, aby zminimalizować ryzyko jakichkolwiek strat sprzętowych?
Minikomputer na pierwszej linii frontu
Najbardziej ekonomiczna metoda testowania polega na zastąpieniu drogiego komputera osobistego rozwiązaniem tańszym i łatwiej dostępnym. Doskonałym wyborem będzie w takim przypadku minikomputer jednopłytkowy – niewielkie urządzenie, które na płytce o rozmiarach karty kredytowej integruje wszystkie bazowe podzespoły pełnowymiarowego komputera. Wydajny, czterordzeniowy procesor, spora pamięć RAM rzędu nawet GB oraz bogaty zestaw interfejsów (USB2.0 i 3.0, podwójne wyjście HDMI, Gigabit Ethernet oraz wbudowany moduł WiFi 2.4/5 GHz + Bluetooth 5.0) umożliwiają instalację systemów operacyjnych z grupy linuksowej (np. Raspberry Pi OS, czy też Ubuntu Mate – obydwa oparte są a Debianie), Windowsa 10 IoT Core i wielu innych. Warto zaopatrzyć się także w kompatybilny z Raspberry Pi ekran – choć moduł może obsługiwać dowolny monitor z portem HDMI, to istnieje także szereg dedykowanych wyświetlaczy, podłączanych bezpośrednio do złącza znajdującego się płytce.
Jak przygotować testy z wykorzystaniem Raspberry Pi?
Minikomputer Raspberry Pi świetnie nadaje się do testowania algorytmów, skryptów i programów bazodanowych, czy też oprogramowania serwerowego. Przed rozpoczęciem pracy należy upewnić się, czy potrzebne biblioteki i pakiety systemowe są dostępne także w wersji skompilowanej (lub dającej się bez problemu skompilować we własnym zakresie) dla wykorzystywanego systemu operacyjnego. Po zainstalowaniu samego systemu oraz wszystkich niezbędnych dodatków warto wykonać kompletną kopię karty microSD (obraz 1:1) i zapisać ją na zewnętrznym nośniku, np. dysku USB, pendrivie lub na dysku innego komputera. Takie rozwiązanie umożliwi szybkie przywrócenie identycznego stanu sprzed potencjalnej awarii lub momentu wprowadzenia zmian, które nie do końca okazały się słuszne albo wywołały nieoczekiwane skutki w systemie operacyjnym.
Do czego jeszcze można wykorzystać Raspberry Pi?
Nie wszyscy wiedzą, że „malinka” – tak określają Raspberry Pi jego wierni fani – nadaje się także do… testowania zabezpieczeń systemów komputerowych, serwerów oraz sieci. Doskonałym przykładem będzie tutaj system operacyjny o nazwie Kali Linux – potężne narzędzie, przeznaczone do wykonywania testów penetracyjnych, analizy pakietów sieciowych, czy też symulowania wszelkiej maści cyberataków (np. automatycznego wstrzykiwania zapytań SQL). Od strony technicznej Kali to nic innego, jak odpowiednio spreparowana wersja Debiana, „opakowanego” w ogromny zestaw preinstalowanych narzędzi – łącznie jest ich około 600, dzięki czemu osoby zajmujące się zabezpieczeniami mogą wykorzystać Rapsberry Pi jako przenośny, „szwajcarski scyzoryk” w kwestiach cyberbezpieczeństwa.
Opublikuj komentarz